wtorek, 17 listopada 2015

Pochwała leniuchowania

No tak, odpuściłam sobie. Wczoraj dopadło mnie "coś", od rana czułam się coraz bardziej fatalnie, później było jeszcze gorzej. No i odpuściłam sobie. Totalnie. Zresztą nie byłam w stanie robić nic więcej ponad to, co konieczne. Rano uruchomiłam mą śniadaniową produkcję, później zawiozłam najmłodszego do przedszkola, w drodze powrotnej zakupy (- u nas po weekendzie lodówka najczęściej świeci pustkami. Wy też tak macie?) i w domu po prostu padłam.

Powiedziałam sobie - dość - nic nie robię. Zresztą nie bardzo miałam na to siły. Ale przyznam, że tam gdzieś w głębi czaiły się małe wyrzuty sumienia: "No jak to, tyle masz do zrobienia! A ty się obijasz!". Ale mój coraz bardziej niedomagający organizm sam je uciszył.
I leniuchowałam. Umościłam się wygodnie na kanapie (a mamy naprawdę wielką, najczęściej jest rozłożona, wtedy cała nasza piątka bez problemu może na niej rezydować :)). I tak sobie leżałam. Nawet czytanie sobie odpuściłam. Nic nie robiłam. Nic. Totalnie nic. 

Boże, jakie to dla mnie było dziwne i nowe uczucie! I wiecie co? Było mi z tym całkiem dobrze. Nawet nie przypuszczałam, że takie "nicnierobienie" może być takie fajne. Nie mówię,że tak ma być stale, bo jak siebie znam, to za długo bym tak nie wytrzymała, ale tak raz na jakiś czas... To czemu nie ;-))

Ten post jest taką jakby kontynuacją, nawiązaniem do mego poprzedniego "Zamiast sprzątania". (tutaj) Jakiś czas temu pisała o tym też Kasia z Simlicite "Ku chwale leniuchowania". Zresztą wymieniłyśmy na ten temat parę słów:)
I to co łączy Kasi i mój tekst, to właśnie pochwała takiego zwykłego leniuchowania. Takiego z totalnym nicnierobieniem, jak to było u mnie, ale też i takiego z np. robieniem na drutach (tak było u Kasi), czy też słuchaniem muzyki, czytaniem książki, telefonem do przyjaciółki, z którą nie rozmawiało się całe wieki. Możliwości jest przecież wiele. 

Uczmy się więc leniuchować. I czy to nie straszne? Żeby człowiek nawet zwykłego leniuchowania musiał się uczyć? Żyjemy obecnie w takich pokręconych czasach, że wielu z nas nie potrafi tak po prostu usiąść i nic nie robić. Pędzimy stale przed siebie, nie wiadomo po co i dlaczego. Do jakiego celu? Dajmy sobie prawo do chwili wytchnienia i to bez jakichkolwiek wyrzutów sumienia. Nie bójmy się raz na jakiś czas powiedzieć sobie, że pora powiedzieć STOP. I zastopować na całego. Zatrzymajmy ten swój świat choć na chwilę. Cieszmy się tą chwilą. Bo naprawdę warto :))

Enjoy your moment every day :))
K :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz