sobota, 28 maja 2016

Przerwa. I zmiany.

Mija już prawie miesiąc od mego ostatniego wpisu. Jednak ten, kto by sądził, że przez ten czas obijałam się totalnie i nic nie działo się w mym życiu, byłby w wielkim błędzie. Działo się naprawdę sporo.
Duży kawał czasu minął na przygotowaniach do I Komunii Św. mego średniego syna.

 Piękne wydarzenie. Ze strony mych przygotowań, starań, wszystko wyszło ok. Pogoda była przepiękna. I choć niestety część zaproszonych gości nie do końca dopisała (pod różnymi względami, o których jednak nie chcę tu mówić), to całość wydarzenia oceniam jak najbardziej pozytywnie. 😊

Nie ustrzegłam się zawirowań chorobowych, zarówno moich, jak i ze strony mamy i cioci (musiałam nawet wezwać lekarza rodzinnego na wizytę domową). Ale i tu pomału wychodzimy na prostą.

Także w domu jako budynku zaszły spore zmiany. Pamiętacie moje kilkakrotne opisy zmagań z olbrzymią ilością rzeczy zgromadzonych przez całe życie przez moją ciocię? (choćby post: "Być jak chomik") Otóż w dużej mierze udało mi się z tym wszystkim uporać, choć przyznam szczerze, że kosztowało mnie to sporo czasu i sił. Dziś na poddaszu w pokoju, który kiedyś zajmowała ciocia, trwa remont.
Pamiętacie zdjęcie przedstawiające fragment tego pokoju, zagraconego masą różnych rzeczy? Dziś to samo miejsce wygląda zupełnie inaczej. Kaflowego pieca już nie ma. Ściany, przedtem przeraźliwie brudne (nie odnawiane wiele długich lat), najpierw solidnie umyte, teraz już przepięknie pomalowane. Aż oko cieszą swym czystym, nowym kolorem. :) Sufit także cieszy oko swą piękną białością. Nowe panele na podłogę już kupione i w trakcie zakładania. Czekamy jeszcze na zamontowanie rolety przy oknie.

Poniżej widzicie zdjęcia pokazujące stan pokoju sprzed i w trakcie remontu. Widać różnicę?
(są to oczywiście ujęcia tych samych miejsc w pokoju): 







 Jak widzicie na powyższych zdjęciach, w pokoju zaszły naprawdę duże zmiany :)))
Cieszy mnie to niesamowicie, bo wiem, ile tam pracy włożyłam. Na zdjęciach 1 i 3 widać wyraźnie ilość zgromadzonych w pokoju rzeczy, a wierzcie mi, zdjęcia nie oddają wszystkiego, co tam było, bo po prostu nie dało się objąć całości obiektywem aparatu. 
Przepraszam też z góry za jakość zdjęć 3 i 4. Na wprost wejścia jest okno, w którym nie ma żadnej rolety czy zasłony i choć starałam się zdjęcia robić z boku, to i tak jest odblask. Ale mam nadzieję, że widać różnicę między stanem obecnym, a tym sprzed dwóch miesięcy (zdjęcia 1 i 3 były robione w marcu).

  I cóż... nadejdzie któregoś dnia pora na przeprowadzkę :) 
Są już wstępne plany, co i jak urządzimy chłopakom, bo na 90% ten pokój przypadnie im "w spadku". Część mebli będzie robiona "na wymiar", część zostanie z tego, co chłopcy już mają. Później jeszcze trzeba będzie odświeżyć ich dotychczasowy pokój, który ma się stać naszą sypialnią (do tej pory musieliśmy mieszkać w pokoju dziennym, który na noc stawał się naszym miejscem do spania. Wierzcie mi - jest to mało komfortowa sytuacja,choćby  z powodu konieczności codziennego chowania pościeli do schowka kanapy. A i spanie na czymś takim do super wygodnych nie należy). Nie wiem jeszcze, jak będzie ten nasz nowy pokój wyglądać, ale jedno jest pewne - będzie tam mój kącik. Taki tylko mój 😊 Wtedy też będę miała takie tylko moje miejsce i do pracy i też do pisania choćby mych postów na bloga :-)

I wiecie co? Takie niby nic, remont domu, świeżo pomalowane ściany, a tak dużo to daje. Taki powiew świeżości :) Przerwanie trwania w swoistej stagnacji, konieczność spojrzenia "świeżym okiem" na wszystko, podejmowanie istotnych decyzji, co i jak ma wyglądać... Daje to pewien rodzaj poweru do innych działań. I o dziwo - odświeża niesamowicie umysł. Człowiek zaczyna funkcjonować na nieco innych niż zwykle obrotach. Dostaje swoistego kopa do działania. I od razu wiele rzeczy zaczyna wyglądać zupełnie inaczej. 

Nawet moje relacje z mężem uległy poprawie... Bo tak jakoś się wszystko poukładało, że długi, naprawdę długi czas było między nami źle, nawet bardzo źle... No cóż... Powiem tylko, że mój mąż, to bardzo specyficzny typ, życie z nim nie należy do prostych, o nie. Ale wspólne bycie, relację, buduje się każdego dnia, i tego, gdy jest super wspaniale, i tego, gdy zgrzyta tak, że aż iskry idą...Czasami trzeba zagryźć zęby i mimo wszystko iść dalej do przodu. Czasami trzeba zmienić, zmodyfikować swoje zdanie, iść na jakiś kompromis. Czasami też i na swoim postawić. Ale najważniejsze jest to, by w tym wszystkim nie zatracić siebie samego, by być na tej drodze, którą się obrało, drodze do samego siebie. Będąc razem być też sobą, iść wspólnie, ale i iść do siebie. 
Bądźcie sobą, kochani :)

Miłego słonecznego weekendu :))
K:)


3 komentarze:

  1. Piękna zmiana! Od razu widać jak duży jest ten pokój. Chłopaki na pewno będą zadowoleni, a i własny sypialniany kąt odświeży Wasz związek:) Powiem Ci tak, że odkąd ja ogarnęłam sypialnię, powyrzucałam rzeczy z pod łóżka, z nad szafy i ostatecznie prawie całą szafę to tam też jest lepiej;) Ponoć bałagan w domu przechodzi na bałagan w relacjach z ludźmi według feng shui czy jakoś tak, nie wiem czy to dzięki jakiejś magicznej mocy, czy nie prostoty, że nasze umysły są lekkie bez tego wszystkiego i nie zagracone.

    OdpowiedzUsuń
  2. To jest Kasiu niesamowite, jak z takiej powiedzmy"rupieciarni" można zrobić piękny pokój.
    Chłopaki już się pewnie nie mogą doczekać ,kiedy w nim zamieszkają , a i Ty z Andrzejem będziecie mogli mieć swój własny kąt, czyli wymarzoną sypialnię.Niestety wiem coś na ten temat ,jak sypialnia i pokój dziecięcy stanowią jedność, ciężko wtedy wszystko pogodzić i pokój zabaw i pokój, który wieczorem jest sypialnią.
    Tak czy inaczej Twój wysiłek i energią, którą włożyłaś w uporządkowanie tego wszystkiego nie poszły na marne, a przyniosły efekt w postaci tak pięknego pokoju.
    Minimalizm to jest jednak to.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje drogie Bogusiu i Moniko :) Dzięki bardzo za takie słowa pochwały (och,bo jeszcze się zarumienię ;-) ) Obiecuję solennie, że opiszę i pokażę też efekt końcowy, czyli pokój w wersji już umeblowanej. Przyznam,że sama jestem bardzo ciekawa co nam wyjdzie ☺

    OdpowiedzUsuń